Operowy debiut - rozmowa z Jerzym Stuhrem
2 grudnia 2016 roku odbyła się długo wyczekiwana przez melomanów i wielbicieli teatru premiera. Krakowska inscenizacja opery Don Pasquale Gaetano Donizettiego przeszła do historii nie tylko jako dobry spektakl, ale chyba przede wszystkim jako rezyserski debiut operowy Jerzego Stuhra. Profesor Stuhr przyzwyczaił nas już skąinąd do swoich debiutów - znakomity aktor doskonale odnalazł się zarówno w roli reżysera teatralnego, filmowego, a także autora książek.
Jerzy Stuhr: Zawsze wiedziałem, co chcę zrobić i natychmiast kiedy wiedziałem, jaki temat chcę z siebie wyrzucić, szukałem formy. Wewnątrz jest zawsze to samo myślenie, niezależnie czy chodzi o napisanie książki, wyreżyserowanie spektaklu teatralnego czy nakręcenie filmu. Jak sobie pomyślałem, za jakim teatrem tęsknię, nagle zbliżyło mnie to do opery! Taki własnie teatr mi się podoba! Teatr totalny, kiedy oglądając spektakl, mróz przechodzi po kościach. Z takiego teatru wyrosłem i taki pamiętam. Mnie przechodził mróz, dreszcz, jak w Starym Teatrze zaczynał się spektakl Biesy, czy kiedy Jerzy Trela w Dziadach wypowiadał słynną frazę: "daj mi rząd dusz". W Nocy Listopadowej, do której muzykę skomponowal Zygmunt Konieczny, gdy sam wybiegałem jako Piotr Wysocki, to też miałem ciarki. Czasem można sobie wymarzyć różne rzeczy, ale nie ma się środków, by to zrobić. A tu nagle tak się złożyło, że... wybudowali nam w Krakowie operę.
Ana Gran: Jak przebiegała praca z gwiazdą Metropolitan Opera, Mariuszem Kwietniem?
Jerzy Stuhr: Bezkonfliktowo! On jest z Krowodrzy, ja z Podgórza. Nie mogliśmy się nie polubić!
Ana Gran: Czy praca przy Don Pasquale zaowocuje inną realizacją operową?
Jerzy Stuhr: Być może. Być może. Nie jestem zarzucany propozycjami, ale poczekajmy, niech to ktoś tutaj oglądnie, może za chwilę zwróci się do mnie Metropolitan Opera i będę drugim po Trelińskim polskim rezyserem w nowojorskiej operze (śmiech!). Życie jest nieprzewidywalne. Ja już przeżyłem rózne rzeczy - debiutowałem z filme w Wenecji i po tyogdniu kupili mnie do Włoch i na wszystkich woskich ekranach był mój film! Gdzieżbym przypuszczał, że przytrafi mi się coś takiego!